poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 7

Minął miesiąc.
Dużo czasu spędziłam nad dokończeniem mojego domku. Jest już gotowy, wystarczy przenieść tam moje najważniejsze rzeczy. Nie mogę wynieść wszystkiego z mojego domku w obozie, bo będzie to podejrzane. Biorę tylko najważniejsze przedmioty. 
Najbardziej przydatnymi pomieszczeniami w moim domku to z pewnością spiżarnia, zbrojownia i moja wieżyczka. Zbrojownia znajduje się blisko wyjścia dzięki czemu będę mogła szybciej się pozbierać na wszelki wypadek.
A Vaas? Nie rozmawialiśmy o tym co się zdarzyła na ognisku nigdy więcej. Oby dwoje nie chcieliśmy rozpoczynać tego tematu, czuliśmy się niezręcznie. Zamiast tego postanowił zrobić mi próbę. Mam przetrwać pięć miesięcy w dżungli, sama. Jest jednak jeden haczyk: gdy którykolwiek z piratów mnie zobaczy, ma prawo mnie zabić. Zajebiście, nie? Dobrze, że przynajmniej nie mogę być bezbronna. Na to pięć miesięcy nie jestem piratem. Mogę zabić kogokolwiek chce i nie zostanę za to później ukarana. Vaas chce dać mi równe szansę. Podczas próby nawet on nie ma prawa darować mi życia. 
Jest ostatni dzień mojej obecności w obozie. Muszę się przygotować dobrze do ucieczki, bo nie będę puszczona ot tak. Muszę uciec z obozu jakbym była zakładnikiem.
Pakuje mój plecak. Przy okazji zabiorę moje rzeczy do domku,  gdzie mam zamiar spędzić cały okres próby. Wszystkie moje rzeczy będą w pomieszczeniu razem z innymi bagażami zakładników.
-Ładna - odezwał się Vaas oglądając moje zdjęcia.- Kto to?
-To moja siostra - odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie wiedziałem, że miałaś siostrę- powiedział jakby wiedział o mnie i moim życiu wszystko.
-Tak siebie nazywaliśmy. Ma na imię Triss, jest moją przyjaciółką.
Uśmiechnął się.
-Możesz oddać mi już zdjęcia?
-Proszę bardzo.- oddał mi zdjęcia.
-Spakowałam już chyba wszystko. Mam broń, zdjęcia, trochę ubrań, łuk, strzały, wodę, mapę. To chyba wszystko.
-A jedzenie?
-Do jutra mi się zepsuję, a zresztą coś sobie później upoluje.Wiem!- krzyknęłam.- Jeszcze bandaże.
-Po co ci bandaże?- zapytał pilnie przyglądając się temu co robię.
-A jeżeli coś mi się stanie?
Milczał.
Wstałam zakładając na plecy plecak. Przekroczyłam już prawie próg domu, gdy usłyszałam jego głos.
-Mam nadzieje, że bandaże nie będą ci potrzebne.
Wyszłam. W jego głosie było słychać ciepło, troskę. To do niego nie pasuje. Coś musiało być nie tak. 

*

Cholerna próba. Dlaczego ona też musi ją przechodzić? DLACZEGO?! Wiem, że sobie nie poradzi. Wiem, że zginie. Nie chce tego. Nie zasługuje na to. Kurwa, Vaas, co jest z tobą?! Dlaczego się nią tak przejmujesz?  Mogłeś ją przecież zabić od razu. Niepotrzebnie to przedłużasz. Ale jak zabić dziecko, z którym bawiłeś się gdy było małe? Przecież to ty ją wychowywałeś, to ty z nią spacerowałeś po tych lasach, to ty pokazałeś jej ciepłe piaski tutejszych plaż, to ty z nią pływałeś po tych wodach. Wszystko robiłeś tylko dla niej. A dlaczego? Bo kochałeś jej matkę. Dlaczego byłem tak kurwa głupi. Dobrze wiedziałem, że z Krypem się nie zadziera, ale nie. Ty zawsze jesteś mądrzejszy. Kurwa. Mogłem... mogłem tego nie robić. Teraz... może ona by tu była wraz z Meg. Może... może wszystko byłoby dobrze. Kurwa, boję się o Meg, tak cholernie się boję...

*

Nastał ten dzień. 
Już z rana chłopaki zrobili mi pobudkę i zaprowadzili do klatek dla więźniów. Z tego co mi wiadomo, nikt nie przeżył dłużej niż dwa tygodnie. Zajebiście. No nic, mogę mieć tylko ślepą nadzieje...
Przyszedł wieczór. Teraz właśnie mam uciec. Nie będzie łatwo, jest pełnia i światło księżyca oświetla wszystko wokół. 
Mam zawiązane ręce. Typowe. Udało mi się wyślizgnąć powoli z więzów dzięki moim niezwykle szczupłych i smukłych dłoniach. 
Podniosłam się delikatnie. Przy głównym wyjściu stał strażnik. Otworzyłam delikatnie drzwiczki od bambusowej klatki i ruszyłam skradając się w stronę drzwi. Panowała cisza. Słyszałam swój oddech, bicie swojego serca. Bałam się. 
Podeszłam do strażnika i... ogłuszyłam go uderzając jego głową o ramę drzwi. Zabrałam jego nóż i ruszyła w stronę magazynu z bagażami. Nie było straży. Dziwne. Dotarłam wreszcie do domku, skąd zabrałam moje rzeczy. Powoli wyszłam z domku. Przeszłam pod mostem skąd jest prosta do dżungli. Miałam o tyle szczęścia, że Vaas robił egzekucje kolejnym zakładnikom. 
Przeszłam pod mostem bacznie obserwując co dzieje się wokół mnie. "Co, już nie jesteś taki szczęśliwy, huh? Coś mówiłeś? Nie usłyszałem. Powtórz... Co? Ja skurwielem? Powtórz to. POWTÓRZ!" słychać było krzyki Vaas'a i strzały. 
Tak, została mi ostatnia prosta i wolność, ale... 
-Kurwa! Ucieka!- krzyknął Vaas, a gdy się obejrzałam zauważyłam biegnącą w moją stronę dziewczynę. Była to blondynka, tylko tyle zauważyła.
Musiałyśmy biec. Usłyszałam huk i poczułam niesamowity ból. Dostałam od Vaas'a w ramię. Piraci zaczęli nas gonić, a my uciekałyśmy jak sarny podczas polowania.
-SZYBKO! POD SKAŁĄ!- krzyknęłam do blondynki, która wypełniała wszystkie moje polecenia.
Zręcznie przemknęła pod skałą.
-Mam cię suko! - krzyknął pirat po czym chwycił blondynkę.
Prześlizgnęłam się pod skałą z wyciągniętym nożem. Wbiłam mu go w nogę. On krzyknął z bólu, a ja w tym samym czasie podniosłam się, wyciągnęłam nóż z jego uda i wbiłam mu je w tył głowy.
-Szybko! - pociągnęłam za sobą blondynkę, która stała jak słup soli.
Dobiegłyśmy do mostu, który biegł nad wodospadem. Wbiegłyśmy na most, gdy zaskoczyli nas piraci. Było ich za dużo, by walczyć. Musiałam podjąć szybką decyzję...
-CO TY KURWA ROBISZ?!- krzyczała do mnie blondynka.

~*
Obudziłam się nad brzegiem jeziora. Udało się, przeżyłam upadek. Teraz tylko poszukać tej piękności. Przeszłam kawałek dalej wzdłuż jeziora. Znalazłam ją na skałach. Nic jej nie było, straciła tylko przytomność. Wzięłam ją na rękę, pomimo wielkiego bólu. Doniosłam ją do domku i położyłam ją na łóżku. Przyniosłam jej wodę oraz jedzenie, które postawiłam na stoliku obok.
Podczas gdy ona spała, ja postanowiłam zszyć ranę. Bandaże jednak się przydadzą. Cholernie bolało, ale musiałam wytrzymać. Gorsze rzeczy się wytrzymywało.
Po skończonym zabiegu poszłam rozpakować rzeczy. Przy moim plecaku zobaczyłam tą dziewczynę. Oglądała zdjęcia. Miałam okazję przyjrzeć się jej. Jej włosy były złote niczym piasek na tutejszych plażach, oczy błękitne niczym morska woda, a usta jędrne i czerwone. Była wysoka, młoda. Miałam wrażenie, że skądś ją znam...
Wreszcie się odezwała, ale w jej głosie słychać było dezorientacje.
-Meg, to ty?

Obserwatorzy